"Tajne" spotkania w MAP. Terlecki: Nie jestem spiskowcem
W połowie lipca Onet dotarł do spisanej relacji jednego z zamkniętych spotkań, w których uczestniczyli politycy Prawa i Sprawiedliwości krytycznie oceniający politykę rządu premiera Morawieckiego.
Według portalu, zarzuty pod adresem Morawieckiego dotyczą m.in. inspirowania za pieniądze ze spółek Skarbu Państwa ataków medialnych i prób dyskredytowania osób, które latami dla partii najbardziej się przysłużyły, a są w opozycji do szefa rządu i jego polityki.
Rzecznik PiS Radosław Fogiel określił rewelacje Onetu jako "bujdę na resorach". Polityk podkreślił, że pomysł, iż ktokolwiek w PiS inspirował ataki medialne na własne środowisko jest niepoważny.
Terlecki: Nie jestem spiskowcem
Sprawę skomentował też szef klubu PiS Ryszard Terlecki, który na antenie Radia WNET został zapytany czy jest "spiskowcem".
– Nie, nie jestem spiskowcem (...) Te spotkania odbywały się w jednym z ministerstw tylko ze względu na pomieszczenie. Te spotkania miały na celu zintegrowanie osób, które najmocniej utożsamiają się z tradycyjną linią Prawa i Sprawiedliwości wywodzącą się jeszcze z Porozumienia Centrum. Nie widzę w tym spisku. To jest raczej próba dogadania się w części klubu, która uważa się za najtwardsze Prawo i Sprawiedliwość – tłumaczył polityk.
Z relacji szefa klubu PiS wynika, że uczestnicy spotkań mówili o "przekonaniu, że Prawo i Sprawiedliwość powinno wywierać większy wpływ na politykę Zjednoczonej Prawicy".
Terlecki przyznał bowiem w rozmowie: "Mamy – nie można tego ukrywać – różnicę zdań wewnątrz obozu (Zjednoczonej Prawicy - red.), nie tylko różnicę zdań z koalicjantami, dotyczące różnych spraw, także kwestii polityki wobec Unii Europejskiej".